Z wyżej wymienioną wiarą spotkałam się całkiem niedawno. Tak naprawdę, gdyby nie mąż, do dnia dzisiejszego żyła bym w nieświadomości.
Najstarsze skupiska staroobrzędowców znajdują się na terenie Polski a dokładnie na ziemiach suwalsko-sejneńskich. Ludzie żyjący na tym terenie są dwujęzyczni. Na zewnątrz posługują się językiem polskim, a we własnym gronie, gwarą rosyjską. Sporo starowierów mieszka za Augustowem we wsiach Bór oraz Gabowe Grądy, gdzie stoi Molenna - dom modlitewny. Budynek nieduży i wykonany z drewna, zresztą jak większość budynków mieszkalnych. Tu muszę dodać, że starowierzy byli bardzo cenionymi drwalami i cieślami. Wnętrze Molenny jest przytulne i wypełnione przepięknymi ikonami. Z tego co wiem, wiele cennych ikon zostało skradzione. Zostały nieliczne, większość ikon, została zakupiona niedawno.
W świąteczny dzień, turkusowe wnętrze kościoła wypełnia się blaskiem świec i wierzącymi. Wszyscy skromnie ubrani. Kobiety obowiązkowo zakrywają włosy chustkami a nogi długimi spódnicami. Mężczyźni zakładają "rubaszki" - dłuższe koszule. Po strojach widać, że przyszli tu tylko w jednym celu - modlitwa.
Uczestnictwo w mszy było czymś ekscytującym, pomimo, że trwało kilka godzin, minęło ekspresowo. Modlitwa, z której niewiele zrozumiałam (język starocerkiewny) oraz śpiew (bez akompaniamentu instrumentów), migoczące świece z naturalnego wosku, tworzyły coś naprawdę magicznego.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtOY-aXfX_6VjHcH6fFbassdTLsmME0RG88m5-98wYPiVw1rK58wWutBEGS7ZHehIUzfDI_AG1b5Kz21qoNi8sRtF2ZWHonBG7TiBVS79XySHbO4gWpIchRvWTjK6u6apaFY7Z1vtdBOk/s1600/molenna.jpg)
Zaraz przy Molennie znajduje się cmentarz. W dzień Wszystkich Świętych nie znajdziecie tu ani jednego znicza, jest to niezgodnie z ich religią.
Kolejną rzeczą którą bardzo polubiłam i która należy do dawnej tradycji, jest kąpiel w łaźni parowej zwanej bajnią (ros. bania).
Obecnie wznosi się je w nowej technologi, ale można jeszcze spotkać te tzw. czarne bajnie. Tradycyjna bajnia nie posiada komina, dym wydostaje się przez każdy możliwy otwór przy okazji malując jej wnętrze na czarno.
Powstaje przy tym niezła zadyma, która dla tej bajni skończyła się bardzo źle. Kilka tygodni temu, bajnia spłonęła. Wielka szkoda, bo bajnia to nie tylko łaźnia, ale także doskonałe miejsce relaksu i spotkań.
Tradycyjna bajnia składa się z przedsionka i właściwej łaźni. To w niej znajduje się piec, pokryty kamieniami, kocioł do grzania wody, ławki do siedzenia i pałok - podwyższenie do parzenia się. Niezbędne do tego są wiechcie z gałązek brzozy, którymi "biczuje" się i naciera ciało. Oczywiście wcześniej trzeba je zaparzyć w gotującej wodzie.
Uwierzcie mi, każdy kto chociaż raz, miał okazję delektować się taką kąpielą, będzie szukał okazji aby zrobić to ponownie. Wrażenia bezcenne, pomimo, że później przez tydzień pachnie się jak wędzonka.
Nasza bajnia, tak jak już wspomniałam wcześniej, spłonęła. Mam nadzieję, że uda się ją szybko odbudować. Żałuje tylko, że wraz z nią spłonęła jej "dusza", której nie da się odtworzyć.
Zainteresowanym polecam linki: