wtorek, 15 kwietnia 2014

Rekomenduj to...

Jakiś czas temu zarejestrowałam się na "Rekomenduj to". Jest to miejsce gdzie ludzie po czterdziestce mogą wziąć udział w różnych kampaniach np. testując produkty za darmo. Jedyne co trzeba zrobić, to korzystać, napisać szczerą opinię i podzielić się próbkami ze znajomymi.
Niedawno zgłosiłam się do takiej, wypełniłam ankietę i zostałam zakwalifikowana :) Będę testowała na sobie kremy (na dzień i na noc) firmy Garnier. Bardzie się z tego powodu cieszę. Z tego co napisali, lada dzień powinnam otrzymać przesyłkę.
Ciekawa jestem efektów, o których na pewno napiszę.
Pa


czwartek, 10 kwietnia 2014

Magiczne miasto...Łódź

Łódź jest tym miastem, które po prostu kocham za to, że jest. Pierwszy raz byłam tam kilka lat temu. Była to miłość od pierwszego wejrzenia i trwa do dziś. Łódź ma coś w sobie magicznego. Wjeżdżasz do niego i już czujesz się dobrze, czujesz jak ogarnia cię pozytywna energia i chce ci się śmiać. W Łodzi czuje się po prostu szczęśliwa. Oczywiście najbardziej podoba mi się centrum i przepiękne kamienice. Mam nadzieję, że kiedyś spełni się moje marzenie i sama będę mogła zamieszkać w jednej z nich. Raj na ziemi.

Tak jak już wspomniałam, lubię Łódź i jak tylko mogę, chętnie tam wracam. Taką okazję miałam we wrześniu 2013 roku. Nie był to może najszczęśliwszy moment na przemieszczanie po tym mieście (remonty dróg) ale czego się nie robi aby nacieszyć oczy.
Zatrzymałam się w klimatycznym hotelu Savoy na ulicy Traugutta. Ścisłe centru, czyli dokładnie o to mi chodziło. Mają tam windę, której nie można przywołać samemu, ale jest miły pan, który robi to za klientów hotelu. Dzwonisz, czekasz i drzwi otwiera ci obsługa :) Pokoje, raczej dla niewymagających :) Wszystko jednak rekompensuje obsługa, która jest przemiła i pomocna oraz położenie hotelu. Kilka kroków i jesteśmy na ulicy Piotrkowskiej, którą wprost uwielbiam. 
A zapomniałabym, na przeciwko hotelu jest restauracja włoska. Robią tam wspaniałe makarony. Pychotka.

Poniżej kilka fotek z mojego polowania.

Hotel Savoy



Kamienica po drugiej stronie hotelu.


A tu już ulica Piotrkowska w Łodzi. 













I to na tyle.
Do następnego razu.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Książki które zmieniają życie...na lepsze.

Podróże to moja wielka pasja i pewnie dopóki będę mogła i będę żyła, nigdy z niej nie zrezygnuje. Kolejną jest rysowanie, fotografowanie i między innymi czytanie książek. Odkąd pamiętam lubiłam je czytać. Oddając się lekturze mogłam oczyma wyobraźni przenieść się do tamtego świata, wyobrazić sobie bohaterów, dosłownie wszystko. Książka to nie to samo co film, tam reżyser robi to za nas i nie zawsze zgadzam się z tym co zrobił, ale mniejsza o większość, ja nie o tym. 
Ostatnio jak byłam w bibliotece, na półce filozofia i psychologia, znalazłam książkę. Na pierwszy rzut oka wydała mi się jakaś dziwna i autorka, kto to jest ta Beata Pawlikowska i do tego tytuł: Księga kodów podświadomości II tom z serii W dżungli podświadomości? 


Wzięłam ją do reki, pooglądałam i odłożyłam. Później wybrałam jeszcze dwie pozycje, zupełnie inne, ale coś mi nie dawało spokoju. Gdzieś w głowie coś mi mówiło, weź ją, co Ci zależy, w końcu biblioteka jest parę kroków od domu, zawsze można ją oddać. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. I następnego dnia pobiegłam szukać kolejnych książek tej autorki. W bibliotece znalazłam jeszcze: W dżungli podświadomości I tom i Kurs szczęścia III tom W dżungli podświadomości .



To było jak objawienie. Normalnie mnie zatkało. To tak, jakby dostać odpowiedź na pytanie, na które myślałam, że nie ma odpowiedzi. Przeczytałam już wiele książek o podświadomości, ale żadna z nich nie zrobiła na mnie tak ogromnego wrażenia jak ta. 
Wszystkie te wolumeny przeczytałam jednym tchem. A później zaczęłam czytać je od nowa i stosować się do zaleceń autorki. Np. od kilku dni wyprowadzam się na spacer przed śniadaniem :) 
Czasem tak naprawdę niewiele trzeba, aby poczuć się dobrze, tak po prostu, tylko dlatego, że się jest. Odkryłam, dlaczego w moim życiu wydarzyło tyle rzeczy, których później żałowałam lub się wstydziłam. Dlaczego było tak wiele smutku. Dowiedziałam się także, że to czego szukałam całe swoje życie, było tak blisko. Najbliżej jak się da, czyli we mnie samej.

Polecam serdecznie, może komuś z Was także pomogą.

A tak na marginesie, Beata Pawlikowska była żoną (mieli tylko ślub kościelny) Wojciecha Cejrowskiego i wątki z ich wspólnego życia przewijają się w jej książkach.

A tu można więcej poczytać o autorce i podróżniczce.



wtorek, 1 kwietnia 2014

Moje koteczki. Czarna i Mała.

Kocham koty i mam w domu dwa, a właściwie dwie koteczki. Jedna - Czarna - jest długowłosą  i dostojną "madame", a druga, o imieniu Mała, największym "przymilaczkiem" jakiego znałam.
 
Mała. Ostatnio nawet doszło jej nowe imię "Pomarancowa" - inwencja twórcza mojej 4 letniej bratanicy.
Koteczka jest przeurocza i bardzo grzeczna. Uwielbia jak głaszczemy ją po brzuchu. W tym celu biega przed nami i w tempie ekspresowym układa się przed nami i układ te swoje białe łapki i przeraźliwym "miałkiem" wymaga na nas pieszczoty.






Czarna.




Monachium, München, Munich - stolica kraju związkowego Bawaria.


Uwielbiam podróżować i jak tylko nadarza się do tego okazja, nigdy z niej nie rezygnuję :) 
Jak pewnego dnia (2011 r) padło pytanie - jedziesz do Monachium? bez wahania się zgodziłam, zwłaszcza, że ten obszar słynie z pysznego piwa. Oczywiście nic za darmo. W zamian miałam prowadzić auto a w przerwie zostawałam przewodnikiem, ale czego się nie robi aby nacieszyć oko widokami.

Po drodze mijaliśmy urokliwe wsie i miasteczka z charakterystycznymi białymi domkami pokrytymi czerwoną dachówką. Kolejną ciekawostką jaką tam zobaczyliśmy, były solary. Widać je było wszędzie, na dachach domów, budynków gospodarczych oraz na polach. 

Miasto Monachium bardzo mi się spodobało. Pełne pięknych kamienic i urokliwych uliczek, czyli to co kocham najbardziej.

Zatrzymaliśmy się małym hoteliku niedaleko centrum. Hotel klimatyczny, ale dość brudny, zwłaszcza jak mówimy o pedantycznym kraju Niemcy.



Widok z okna hotelowego. 



Zdjęcia ze spaceru.








Plac Mariacki








Poniżej ja i magiczne miejsce. Dotykasz rzeźby i myślisz marzenie, później już tylko czekasz na jego spełnienie. Cóż, czekam do dziś :) Ale jak to mówią, do cierpliwych świat należy.























Miasto przepiękne i jak tylko będę miała okazję, pojadę tam tyle razy, ile będzie trzeba. 
Może za którymś razem uda mi się napić prawdziwego, beczkowego, pszenicznego piwa z którego słynie Bawaria .